poniedziałek, 26 października 2015

Good (and happy) Morning




'Always believe something wonderful is about to happen'
{unknown}

"Serdeczność rzeczy martwych": telefon nie przestawił godziny, więc wstałam o 5.00. Już przed 8.00 miałam oporządzoną kuchnię, śniadania dla Majki - domowe i szkolne, wyjście z Tolą (odprowadzamy Maję do metra), chwil kilka na siłowni na świeżym powietrzu, zaliczone zakupy (bez Toli, bo nie zostawiam jej przed sklepem), zrobione guacamole, rozwieszone pranie i kilka innych spraw odfajkowanych, że starczyłoby na kilka zwrotek wyliczania dla rapera a tu jeszcze tyle dnia zostało!!!! Jak pięknie! Cieszę się z tej "przypadkowej" lekcji i planuję tak wstawać każdego powszedniego dnia - tym bardziej, że teraz łatwiej się przestawić skoro to "szósta po staremu".

Kilka fot Toli. Psiny mądrej i dobrej, której bezwarunkowa miłość i czułość obezwładnia mnie za każdym razem równie intensywnie.
 Kiedyś nie lubiła aparatu, teraz już wie, że to nic wielkiego i iście stoicko pozwala ujmować się w kadry.

 Równie mocno lubię najprostsze jedzenie (pieczone ziemniaczki!) jak i zabawę w kuchni przy odkrywaniu nowych,  smaków. Nie ma tygodnia bez nowych receptur - zwłaszcza teraz, kiedy pójście w wege wymogło wykreślenie niektórych dotychczas stałych pozycji z naszego menu. Lubię te poszukiwania równie mocno jak samo gotowanie dla najbliższych.
 Pyszne, zdrowe: sałatka z komosy ryżowej, soczewicy Puy, sumaku, cytryny, mięty, natki pietruszki i pomidorków koktajlowych po raz pierwszy i nie ostatni. Genialna także na ciepło!
Przepis z książki 'Persiana', (niestety jeszcze nie ma polskiego tłumaczenia). Mam nadzieję, że Sabrina Ghayour popełni kiedyś tom całkowicie wege.
Jeszcze nie wiem jakie nowe przepisy wytestuję w tym tygodniu, ale na pewno będzie dużo warzyw i kasze.
Słonecznego i owocnego tygodnia!
Alicja
P.S. Beatko napiszę wkrótce.

środa, 14 października 2015

Morning in the kitchen....

I'm just someone who likes cooking
and for whom sharing food is a form of expression.

{Maja Angelou}

Z prozy oprócz Dostojewskiego, Amisa Juniora i Stefcia Kinga lubię prozę własnego domowego życia. 
Słonecznej środy!
Alicja

poniedziałek, 12 października 2015

Beginning of new week....


 'Bo jest czas snu i czas czuwania -
Na tym ten świat polega.'
{W.Szekspir}
Poniedziałkowe Tolowe szekspirowanie w praktyce...
Jak tu się nie uśmiechnąć, nie rozczulić i nie pomyśleć, że nowy tydzień będzie bardzo spokojny i wszystko będzie cudnie.
Czego Was bardzo serdecznie życzę!!!!

Wszystkiego naj!
Alicja

czwartek, 8 października 2015

Soooo beautiful place...

“Home isn't a place, it's a feeling”
{Cecelia Ahern}


Jest!
 Listopadowa Weranda z magicznym zdjęciem autorstwa Dariusza na okładce.
A w środku oczywiście więcej: sesja - z arcypięknej willi na poznańskim Sołaczu. Dom jak marzenie. Urządzony przez architektkę, którą podziwiam od lat. Miłych wrażeń!
Serdeczne uściski!
Alicja

środa, 7 października 2015

Dream House....

'If i were asked to say what is at once the most important production of Art
and the thing most to be longed for,
I should answer,
A beautiful House.'
{William Morris}

 Już wkrótce zaproszę Was w wirtualne odwiedziny tutaj.
Mam nadzieję, że i Wam dostarczy to sporo inspiracji i najczystszej estetycznej przyjemności:)
Trzymajcie się ciepło!
Alicja

poniedziałek, 5 października 2015

Our vegetarian & vegan healthy world....

'Nothing will benefit human health
and increase the chances for survival of life on Earth
as much as the evolution to a vegetarian diet."
 {Albert Einstein}

Pewnie na moich zdjęciach widzicie to już od jakiegoś czasu, więc dzisiaj dopełniam to słowem: od kilku miesięcy nasza rodzina żywi się dietą wegetariańsko-wegańską. Lecz nie bójcie się - nie będzie na blogu żadnych 'sekciarskich' pouczeń, wojowania etycznymi argumentami czy straszenia 'odmięsnymi' chorobami - do takich decyzji jak nasza, jeśli ma zaowocować trwałymi zmianami nawyków, każdy dojrzewa sam i osobiście podejmuje kroki w dostosowanym do własnympotrzeb tempie. Darek na przykład powiedział po prostu: "od teraz jestem weganem", po czym nigdy więcej nie wziął nie tylko mięsa, ale jajek, sera i mleka do ust, choć jak nadal twierdzi "kocha mięso" (i choć to prawda, chyba lubi też tę nutkę prowokacji, którą w jego wegańskiej sytuacji zdanie owo niesie:)))   Maja z wielkim wzruszeniem (i wzburzeniem) oglądała filmy i wykłady o bezsensownym i niezasłużonym cierpieniu zwierząt i właściwie jako pierwsza unikała mięsa. Dziś nie je także jaj i nie pije mleka krowiego, ale obie zostawiłyśmy sobie "serową" furtkę - widocznie dziewczyny w naszej rodzinie wolą metodę "małych kroczków" (i nie mają takich jaj jak facet:)).
Choć zawsze docenialiśmy roślinne dary natury w naszym domu - jak się okazało, przejście na wege nie graniczyło naszego menu, bo otwierając się na "roślinną kuchnię" odkryliśmy mnóstwo nowych wspaniałych, zdrowych, niezwykle smakowitych i sycących(!) potraw. Z orzechów, kasz, warzyw, owoców można wyczarowywać cuda! Uwielbiam tę kuchenną podróż: kiedy gotuję coś nowego i okazuje się to strzałem w dziesiątkę:) I nie bójcie się, że "roślinna kuchnia" jest o wiele droższa od tradycyjnej - to nie prawda. Mamy wiele skarbów, które rodzi nasza polska ziemia - zwłaszcza teraz jesienią warto korzystać z owego dobrodziejstwa. Na końcu posta podam Wam przepis na fasolkę szparagową w nieco innej odsłonie - dla mnie wraz ze zrobieniem tego dania skończyła się era gotowania fasoli w wodzie...
 Poranek w kuchni - przygotowywanie guacamole dla rodziny to czysta przyjemność.... Wystarczy kilka kromek dobrego chleba i uczta gotowa....
 Nauczyłam się robić mleko sojowe w domu. Nic prostszego:)
 Nawet Tola "trzyma łapę" na odpowiednich przepisach kulinarnych:) Jej pojawienie się w naszym domu także było przyczynkiem do wejścia w "wege". Obserwując na co dzień tego zwierzaka, jego mądrość, serdeczność, ciekawość świata, radość i potrzebę bezpiecznego, spokojnego życia nie sposób odciąć się od myśli, że każde zwierzę ma prawo do dobrego życia.

Wczoraj wyszliśmy na spotkanie słonecznej pogodzie urządzając rodzinną łąkową  'posiadówkę' niczym w środku lata! I tylko kasztany pozbierane w drodze do domu przypomniały, że jesień, że październik... Czy też lubicie wsunąć kasztana w kieszeń, aby dodawał energii?
Wzięłam się ostatnio za wynoszenie z domu wszystkiego co niepotrzebne - a wierzcie, że moja chomicza natura potrafi mnie zwodzić... mam setki skarbów, bez których tak naprawdę mogę się obejść... od wstążeczek, koroneczek, po większe gabarytowo zapchajdziury... Póki co rozdaję, wydaję lub wyrzucam. Musi zostać tylko to co dla mnie najpiękniejsze - wizualnie lub sentymentalnie...
I przepis na pyszną fasolkę. Może pojawi się u Was na talerzu w tym nowym tygodniu? Jego autorką jest Biruta Markuza, o której koniecznie napiszę Wam już w osobnym poście. A teraz : Smacznego!
 
Zielona fasolka szparagowa z czosnkiem
{Tou ts'u suam}

65 dag zielonej fasolki szparagowej (ja dałam także żółtą)
1/2 szklanki oleju
12 ząbków czosnku
1 strączek suszonego chili
1 łyżka sosu sojowego
cukier
sól

Przygotowanie:
1. Fasolkę umyć, osuszyć, pokroić.
2.Olej rozgrzać i ciągle mieszając smażyć fasolkę przez 3 minuty.
3. Fasolkę wyjąć, a w tym samym oleju podsmażyć czosnek i rozdrobnione chili. Po minucie smażenia dodać fasolkę, sos sojowy, cukier, sól. Wymieszać i podawać.

I takie przepisy kocham - bez zbędnego trwania w kuchni, gwarantujące przygodę podniebieniu i zdrowe. Stworzenie tego dania zajmie Wam to 8 minut i wcale nie musicie tego wyjawiać rodzinie, gdy będziecie zbierać komplementy!
Pozdrawiam!
Alicja