niedziela, 21 września 2014

Yummy!!!

"Happiness lies first of all in health"
(George William Curtis)

 Od tygodnia mieszka u nas na kuchennym blacie wyciskarka do owoców. Zwariowało oszalało na jej punkcie moje serce. Perswadowałam D., że nie ma sensu jej kupować, bo przecież mamy wyśmienitą MrsSokowirówkę, ale to co wyprawia wyciskarka rozłożyło mnie na łopatki! I bijąc się w pierś stwierdzam, że to najlepszy prezent jaki sobie zrobiliśmy od lat. Zdrowie wpływa w nas kielonkami, szklaneczkami, kubeczkami. Najbanalniejszy sok  z jabłek i marchwi smakuje niczym niebiański nektar. Jak nigdy przedtem. Śliwka z gruszką, miętą, imbirem - czysty odlot. Jarmuż z gruchą - zielona poezyjka. Nawet buraki szlachetnieją w uścisku wyciskarki.
 Przez te kilka dni przetestowaliśmy całą listę warzyw i owoców od dyni, kapusty i szpinaku po winogrona i ananasy. Patrzę w sklepach i na bazarze, które dary natury akurat w przyjaznej jesiennej sezonowej cenie i daję czadu! Z radością spełniamy patriotyczny obowiązek jabłkowy - znaleźliśmy jabłka po 1 zł/kg. Czysta słodycz.Wgłębiłam się siłą rzeczy (siłą warzywnego upojenia:))) w "soczyste" lektury i oddycham z ulgą: szklanica soku z wyciskarki odpowiada naszemu dziennemu zapotrzebowaniu (ok. 790g) na warzywa i owoce. Uff... Wątpię, że przedtem jadłam tyle (co)dziennie.
Soki i musy to tylko część repertuaru. Można robić m.in. zupy kremy bez utraty wartościowych składników takich jak enzymy, które giną już w 40 stopniach. A także można np..... tofu:) Ja swoje pierwsze domowe tofu zrobię jutro - soja już pęcznieje w misce.
Zachęcam Was do rozczytania w sieci czym się różni sok wyciskarkowy od sokowirówkowego (kartonowych nie wspominam, bo to trutka opakowana w złudzenie zdrowotności). Enzymy. Klarowność. Smak. Łatwe mycie sprzętu, etc,etc Wyciskarka ma niestety swoją cenę, ale myślę, że nic z tym magicznym urządzeniem nie wygrywa. Można by nabyć alternatywnie zbliżony cenowo jabłkowy telefon tudzież mąkę-jeno-wyrabiający kolorowy kitchen aid- no, ale  na nominację w kategorii "zdrowie" byłoby za mało... A o dobrostan ciała i ducha w familii najbardziej przecież chodzi.
 Nie samym sokiem żyje człowiek i to dobry pretekst, by doposażać dom w urocze szklanności (moje słabości!) - bo nic jak taka przezroczystość rozstawiona tu i tam nie kusi równie skutecznie by skubnąć zdrowego drobiazgu. A jakie są Wasze pomysły na zdrowie?
 Po-ZDROWIE-nia!
Alicja

poniedziałek, 15 września 2014

Sesja naszego domu w Werandzie:)))))

Some people look for a beautiful place, 
others make a place beautiful.
(Hazrat Inayat Khan)
 Mam happy dzionek: nasz dom po raz drugi na łamach miesięcznika Weranda {nr 10/2014} :)))))
Będzie miła pamiątka:)
"Szaleństwa w stylu vintage" - to o nas:))))

 ***

 Kolorowego tygodnia moje drogie!
xoxo, Alcja

sobota, 6 września 2014

Back to own Shangri-La:)

"East or West
Home is best."
 Nie ma jak w domu....

Jeszcze niedawno sierpniowo....
Pod drzewami....

 Jeden z delikatnych, trzecioplanowych uroków wakacji to czuła tęsknota za domem - miło narasta wraz z kolejnymi dniami wojażu, by skumulować się w dniu powrotu w  nieopisaną radość, kiedy otwierają się drzwi Shangri-Li własnego m.
Lubię też to "świeże oko", którym wtedy spogląda się na dom. I ukontentowanie tym co jest i kiełkujące nowe pomysły na miłe dekoratorskie zmiany smakują wyśmienicie.
Na wakacjach nasz dom traktuję jak.... domownika, który nie ruszył z nami w podróż. Jeśli coś przywożę to głównie podarki dla niego. Nie tylko spełnią swą 'pamiątkową' rolę, ale są piękne i użyteczne.

W tym roku oprócz wszystkich niezapomnianych chwil z rodziną, przyjaciółmi i nowo poznanymi ludźmi oraz kolejnej pasji - które skolekcjnowałam w sercu  i naładowałam nimi swoje baterie optymizmu - do domu zwiozłam iiiiinspirujące książki, tkaniny jak marzenie, nieco romantycznego szkła, smakowite przetwory i działające na wyobraźnię przepisy kulinarne, które będę testowała w stateczne i wyciszone jesienne dnie....
 ***
A zaraz po powrocie trafiłam w pobliskiej galerii na mega wyprzedaż - znalazłam tam dwie ramki dla których czekało idealne miejsce na mojej ścianie, więc do końca nie jestem pewna czy to ja je znalazłam czy może one mnie???
 ***
 Skusiły mnie też te tkaninowe kwiatuchy... Stuczne kwiaty - nigdy nie traktuję ich jako zastępstwa dla tych stworzonych przez Boga, tak jak trudno traktować np. bukiet namalowany na obrazie jako ekwiwalent rzeczywistego wazonu z kwiatowiem. Ale "kupuję" ich romantyczny dekoratorski potencjał (przypiąć takiego do jesiennego żakieciku i nastrój już inny:)) A jakie jest Wasze zdanie?
 Wrześniowo pozdrawiam!
Alicja